poniedziałek, 25 marca 2013

Plusy ujemne...

Praca nauczyciela ma swoje plusy...Ale nie muszę chyba przypominać żadnemu nauczycielowi jak ważne jest, by te plusy nie przysłoniły nam minusów! Stało się, wreszcie po tygodniach wzdychania i oczekiwania ujrzałam JEGO oblicze...tak! Widziałam dzisiaj Marcina Dorocińskiego. Wystylizowany na lata 70 - te był zupełnie do siebie niepodobny. Na szczęście serce fanki podpowiedziało mi, że to on. Reakcja ma daleka była od profesjonalizmu, bo na jego widok zapiszczałam podczas lekcji: Doroooociiiińskiii - przy samogłosce "i" bliska byłam wysokiego C. Młodzież spojrzała na mnie z politowaniem, atmosfera uległa nieuzasadnionemu rozluźnieniu (a byłam na nich zła za wcześniejsze wybryki), Marcin usunął się z horyzontu, więc zjadliwie rzekłam:
- Ależ tu miło i wesoło...aż żal zepsuć atmosferę. Wyciągać pracę domową!!!
Posypał się grad pał...

3 komentarze:

  1. Ile było wysokich "iii", tyle pałek się posypało? ;)

    Niech wiedzą dziecioki, że byle sława nie pozbawi psorki zdrowego rozsądku!

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy Pani psorka kolejnego dnia też się odpowiednio wystylizowała? (tak sobie myślę, że może lepiej na lata trzydzieste, a nie siedemdziesiąte, bo na co nam tyle zmarszczek w młodości)

    OdpowiedzUsuń