środa, 27 marca 2013

Fundusz emerytalny...

Bycie wychowawcą to bardzo poważne i wymagające wyzwanie. Sprowadza się głównie do regularnych wykładów, przy użyciu mniej lub bardziej bolesnych argumentów, których celem jest wskazanie wychowankom pewnych norm zachowania (czyt. trzeba ich ochrzaniać). Dzisiaj zapytałam moich gagatków czy mają świadomość, że jak oni coś przeskrobią to część odpowiedzialności spada na mnie. Oni zdziwieni odrzekli:
- Ale jak to???Przecież pani nie ma na nas wpływu??!!!
- No właśnie o tym mówię. Jakiś wpływ mieć bym chciała.
- Ale jak my rozrabiamy to pani akurat nas do tego nie namawia - odpowiedzieli uspokajająco.
- Jak będziecie rozrabiać - odpowiedziałam zawieszając głos - to mnie zwolnią z pracy, a wy już zaczniecie pracować i będziecie łożyć na moje utrzymanie! Każdy po 100 zł. Wy tego za bardzo nie odczujecie a ja powinnam dać radę - zakończyłam wypowiedź czekając na reakcję.
- Hmmm, to musi pani dbać żebyśmy wszyscy zdali do następnej klasy, żeby się pani fundusz emerytalny nie zmniejszył...

wtorek, 26 marca 2013

Pojawia się i znika...

Jestem rannym ptaszkiem, konkretnie ranną kawką... witam dzień. Należę do tych ludzi, którzy nie lubią zaczynać pracy "z marszu", potrzebują chwili na aklimatyzację (każdego dnia;), co stanowi nieustanny przedmiot żartów mojej drogiej A. Zawsze jednak, gdy wchodzę do pokoju nauczycielskiego, ON już tam jest! Uszek (bo tak go nazwiemy na potrzeby tego tekstu) uczy w naszej szkole od zarania dziejów, styl ma raczej przewidywalny i jest zagorzałym zwolennikiem transportu rowerowego. Człowiek nad wyraz spokojny i stonowany. Gdy wkroczyłam pewnego poranka do pokoju, Uszek wpisywał oceny, rozłożył klasówki i pracował zaaferowany. Na mój widok zestresował się troszkę, mruknął pod nosem, że już kończy i zajął się pracą. Stres był efektem tego, że przysiadł się do naszego stolika, czyli tym samym wkroczył na naszą przestrzeń, a czyn ten jest zaiste karygodny! Konkretnie zaanektował przestrzeń A.
 Gdy sama zainteresowana wpadła do pokoju z włosem rozwianym, kierując swe kroki ku kawie, Uszek spojrzał na nią z lękiem i rzekł cichutko:
- Już kończę i znikam...
- Wow!!! A to pan tak potrafi? - zapytała A. z autentycznym podziwem w oczach - też bym tak chciała!

poniedziałek, 25 marca 2013

Plusy ujemne...

Praca nauczyciela ma swoje plusy...Ale nie muszę chyba przypominać żadnemu nauczycielowi jak ważne jest, by te plusy nie przysłoniły nam minusów! Stało się, wreszcie po tygodniach wzdychania i oczekiwania ujrzałam JEGO oblicze...tak! Widziałam dzisiaj Marcina Dorocińskiego. Wystylizowany na lata 70 - te był zupełnie do siebie niepodobny. Na szczęście serce fanki podpowiedziało mi, że to on. Reakcja ma daleka była od profesjonalizmu, bo na jego widok zapiszczałam podczas lekcji: Doroooociiiińskiii - przy samogłosce "i" bliska byłam wysokiego C. Młodzież spojrzała na mnie z politowaniem, atmosfera uległa nieuzasadnionemu rozluźnieniu (a byłam na nich zła za wcześniejsze wybryki), Marcin usunął się z horyzontu, więc zjadliwie rzekłam:
- Ależ tu miło i wesoło...aż żal zepsuć atmosferę. Wyciągać pracę domową!!!
Posypał się grad pał...

czwartek, 21 marca 2013

Ministerstwo wiosny.

Śnieżyca za oknem bynajmniej nie wskazuje na to,  że dzisiaj mamy pierwszy dzień wiosny. Jednak frekwencja w szkole zdecydowanie pokazała, że obchodzimy Dzień Wagarowicza. Jako wychowawca surowy, acz troszczący się o los wychowanków, powiedziałam im wczoraj stanowczo:
- Jutro po raz ostatni w tym roku nie zrobię wam dzikiej awantury za zbiorową ucieczkę...(czytaj: idźcie dzieci na wagary jak tradycja nakazuje, ino WSZYSCY!!!).
Po czym dodałam:
- Tylko się nie wygłupiajcie i usprawiedliwień mi z wagarów nie przynoście!
- Ale ja będę miał usprawiedliwienie - odpowiedział jeden gorliwy - takie urzędowe.
- Jakie urzędowe? - zapytałam podejrzliwie -  z Ministerstwa Wiosny???

PS. Żądam dymisji dla Ministra Wiosny!!! W tym roku wyjątkowo się nie spisał!!!

środa, 20 marca 2013

Krzesło szyderców...

Jedni bywają bardziej złośliwi inni mniej. Jeśli o mnie chodzi, to ja raczej bardziej. Nie bez powodu stolik, przy którym siedzę w pokoju nauczycielskim zwany jest pieszczotliwie "żmijowiskiem". Staram się jednak nad sobą pracować. Gdy czuję, że mam ochotę na zjadliwy komentarz próbuję się powstrzymać, gdy nie wychodzi pytam Nauczycielkę A: "Czy mogę się z tobą podzielić refleksją????". Ona, widząc moje cierpienie zazwyczaj pozwala. Tak tez było ostatnio.
-No mów- rzekła A.
- Bo wiesz, tak sobie myślę...-zaczęłam nieśmiało pokazując przechodzą niewiastę - ile to trzeba mieć silnej woli i samozaparcia, uporu i konsekwencji...by tak bardzo oprzeć się trendom!!! - ogarnęło mnie uczucie ulgi, że wreszcie to z siebie wyrzuciłam!
- Ty żmijo! - odpowiedziała A.- ale wiesz, ja ostatnio usiadłam na twoim miejscu i też zaczęłam obgadywać każdego, kto się pojawił na horyzoncie. To chyba wina tego krzesła! Takie krzesło szyderców!
- Naprawdę? - odparlam radośnie - czyli to nie jest moja wina???
Nie ukrywam, że taka interpretacja bardzo przypadła mi do gustu. W tym błogim przeświadczeniu tkwilam zaledwie kilka dni...Podczas rady, znowu zapytałam A.:
- Czy mogę się z tobą podzielić refleksją????
Spojrzała na mnie i powiedziała:
- To jednak nie jest wina krzesła. To wina tyłka, który na nim siada!
Jedni bywają bardziej złośliwi inni mniej. Jeśli o mnie chodzi, to ja raczej bardziej...

Ps. Jutro dzień wagarowicza a pogoda jaka jest, każdy widzi! Martwię się o moich biednych uczniów...
Czy im aby nie przyjdzie do głowy NIE pójść na wagary???

wtorek, 19 marca 2013

Glonojad pilnie poszukiwany...

O tym, że mam parcie na szkło już wspominałam. I całe szczęście, że je mam, bo inaczej nie byłabym
w stanie prowadzić zajęć w sali, którą z racji oszklenia zwie się potocznie "akwarium". Gdy usłyszałam wczoraj, że będę zmuszona przeprowadzić zajęcia w innym miejscu, bo znowu będą nagrywać film zareagowałam stanowczo:
- Pani Dyrektor, przecież tak być nie może! Wypraszając mnie z miejsca gdzie będą kamery stają mi Państwo na drodze do kariery! Ja wam to wypomnę, gdy będę odbierać Oscara!!! - powiedziałam to
z pewnością uzasadnioną przekonaniem, że wszelkie me działania artystyczne prowadzą mnie nieuchronnie do sukcesu (wystarczy wspomnieć chociażby rolę lokomotywy!).
- Ja rozumiem - rzekła Dyrekcja - ale Pani wie, Dorociński jest taki humorzasty....
- Słucham??? To on tam będzie??? W takim razie ja z tej sali nie wyjdę!!! Nawet za cenę zwolnienia dyscyplinarnego!!!
Nie było go. Mało tego, zawiesili mi okna zieloną szmatą. Młodzież wpuszczona dzisiaj do sali zareagowała żywiołowo:
- Psze Pani!!! Glony osiadły na akwarium!!! Trzeba kupić glonojada!!!!

niedziela, 17 marca 2013

Świat zbieszczadział...

Malutkimi, zbyt malutkimi, ale jednak kroczkami zbliża się wiosna, a wraz z nią weekend majowy. I jakoś już tak się utarło, że w tym czasie robię wszystko by znaleźć się w Bieszczadach. Podobnie ma być w tym roku. Postanowiłam jednak połączyć przyjemne z pożytecznym i planuję udać się tam na wycieczkę szkolną! Plusem tego zamierzenia jest fakt, że góry odwiedzę, minusem? no cóż...
Ponieważ jestem realistką zadałam rozochoconej młodzieży pytanie:
- Ale wiecie, że Bieszczady to góry???Może i niezbyt wysokie ale jednak???
- Taaaaaaak - odpowiedzieli z lekkim oburzeniem.
- I zdajecie sobie sprawę, że chociaż raz trzeba będzie w te góry wyjść???
- Tak...- tu chór był już nieco mniej pewny...
Gotowość uczniów do podjęcia tego trudu jest godna podziwu, zatem w ostatnim tygodniu kwietnia ruszamy na szlak;);)
A to załączam celem zbudowania klimatu;)
http://www.youtube.com/watch?v=GLv3UNNidto

piątek, 15 marca 2013

Działania naprawcze...

Praca nauczyciela polega między innymi na: przygotowaniu do egzaminów, ich przeprowadzeniu, a na końcu przeanalizowaniu wyników i wyciągnięciu wniosków. Oczywiście, gdy efekty nie są zadowalające należy podjąć działania naprawcze. Rada mędrców głowi się jak ująć w inne słowa rzecz oczywistą: uczniowie muszą zacząć się uczyć. Sformułowanie powyższe niezgodne jest z duchem reformy, zatem powstają kolejne analizy, zalecenia, a sytuacja nie ulega zmianie. Czemuż ma służyć ten  przydługi wstęp???
Otóż podzielić się chciałam porażką dydaktyczną i moim pomysłem na jej naprawienie. Uczeń zapytany
o obraz wiosny w literaturze XX- lecia międzywojennego powołał się na "Przedwiośnie" S. Żeromskiego: "przedwiośnie to pora radosna, gdy przyroda budzi się do życia, wszystko kwitnie, a ludzie z radością zbierają ziemniaki..." Potencjalny maturzysta (chociaż ten potencjał jakby trochę mniejszy) zaskoczył mnie swoją kreatywnością. Postanowiłam podjąć działania naprawcze...jesienią zabiorę go na wykopki, niech się chłopak czegoś nauczy...

poniedziałek, 11 marca 2013

Nauczyciel też człowiek...

Nauczyciel też człowiek. Mało tego, zdarza się, że tenże człowiek jest przy okazji kobietą. I jak każda kobieta ma swoje lepsze i gorsze dni. I taki właśnie dzień miał miejsce dzisiaj. Człowiek się budzi i po prostu czuje, że tego dnia kontakty z ludźmi powinien ograniczyć do minimum. Tylko co zrobić w momencie gdy uprawia tak "kontaktowy" zawód??? Jakieś pomysły? Póki co udało mi się przetrwać i nie stosować rękoczynów. Ale długo tak nie pociągnę...Wiosno gdzie jesteś???

piątek, 8 marca 2013

Królewna i jej rycerze...

Dawno dawno temu, za siedmioma górami, lasami, morzami...No dobrze czas wrócić na ziemię! Nie tak dawno temu, bo dzisiaj właściwie, nie tak znowu daleko, bo na nadwiślańskiej skarpie, w żadnym tam magicznym miejscu - a w zwykłej szkole, obchodzono Dzień Kobiet. Uczniowie, wiadomo, o skromnym kwiatku dla Pańci pamiętali. Dziękowałam z uśmiechem za kolejnego tulipana i nauczałam. Jednak nie należy zapominać, że zdziwienie jest nieodłącznym elementem mojej pracy, tak też było i dzisiaj. Uczniowie z klasy pierwszej podeszli do mnie z różyczką mówiąc: Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Kobiet - a że aktualnie tkwimy w epoce średniowiecza, jeden dodał: Bo Pani jest naszą królewną, a my jej rycerzami.
Po raz kolejny nie udało mi się zachować powagi (kompletny brak profesjonalizmu!).
Ps. Robert dzisiaj się zawstydził!!!

czwartek, 7 marca 2013

Robert nie wstyd ci?????

Praca nauczyciela to także sprawdziany. Cóż z tego, że zapowiedziane z wyprzedzeniem??? Wiele można uczniom zarzucić, ale nie brak konsekwencji. Choćby się paliło, waliło, grzmiało - nie uczą się! Dlatego też, spacerując pomiędzy ławkami podczas sprawdzianu, zaglądałam to tu to tam, pokładając niewielką nadzieję w potencjale ich skupionych min. Jeden z uczniów zerkał tęsknie za okno, podczas gdy przed nim widniała poświata czystej kartki skażonej jedynie podpisem. Zrobiwszy surową minę rzekłam: Robert! nie wstyd ci??? A jemu nie było wstyd. Na kolejnej lekcji tenże Robert deliberował zaciekle z kolegą, podczas gdy ja tłumaczyłam zawiłości polskiej poezji. Robert! nie wstyd ci??? - zapytałam. A jemu znowu nie było wstyd.Niezrażona niczym zadałam uczniom samodzielną pracę, przechodząc obok Roberta zatrzymałam się: Robert!!! jakież było moje zaskoczenie gdy usłyszałam chór klasowy: Nie wstyd ci???
...a jemu nie było wstyd!!!

piątek, 1 marca 2013

Zwierzątko domowe.

Zwierzątka łagodzą obyczaje. Stara to prawda, mocna jak wino...Można mieć kotka, psa, chomika,
czy nawet włochatego pająka - tak znam takich, którzy taką zwierzynę preferują. Dlatego też z dużą otwartością podeszłam do ucznia, który chciał mi pokazać zdjęcie swojego pupilka. Człowiek myśli,
że trochę już o świecie wie, że nie tak łatwo go zaskoczyć, dopóki na hasło "zwierzątko domowe" nie zobaczy...kozy! Tak, małej pięknej kózki. Żeby nie było wątpliwości, uczeń mieszka w bloku. Opiekuje się maleństwem, bo zostało ono pozbawione mamy, karmi je, utula gdy trzeba. Od wczoraj jego dresy kojarzą mi się ze sportem a nie stylem bycia.

Bo nauczanie ma sens!

Ja: W którym, z ostatnio omawianych utworów, pojawił się motyw podróży w zaświaty???
Skupiona mina ucznia daje pewną nadzieję, że usłyszę prawidłową odpowiedź. Mina skupiona coraz bardziej, uszy nadstawione jak u zająca, reszta uczniów lojalnie empatyczna, więc próbują, szepczą, a nóż widelec usłyszy...Usłyszał!
Jaś: Mam (wyraz triumfu na twarzy wskazuje, że i ja i On będziemy usatysfakcjonowani) !!!
       - Komedia boskiego Dantego!!!
Boski Dante pewnie byłby zachwycony, ja nieco mniej...