Pierwszy dzwonek...
Nie trzeba zerkać z niepokojem na kalendarz, wystarczy spojrzeć za okno, by szybko zorientować się, że to nie wrzesień...Pierwszy dzwonek jest symbolem mojego debiutu blogowego. Nękana licznymi prośbami
(co najmniej dwiema) postanowiłam podzielić się mym ciężkim losem propagatora kagańca oświaty...Historie tu przedstawione oparte będą na faktach, ale w zdecydowanej większości z logiką nie będą miały wiele wspólnego. I może czas ferii nie jest najlepszym momentem na inicjację mojej radosnej twórczości gdyż bezpośredniej inspiracji brak, to jednak oświadczam wszem i wobec, że wystartowałam;)
(co najmniej dwiema) postanowiłam podzielić się mym ciężkim losem propagatora kagańca oświaty...Historie tu przedstawione oparte będą na faktach, ale w zdecydowanej większości z logiką nie będą miały wiele wspólnego. I może czas ferii nie jest najlepszym momentem na inicjację mojej radosnej twórczości gdyż bezpośredniej inspiracji brak, to jednak oświadczam wszem i wobec, że wystartowałam;)
Juhu! Obecna!
OdpowiedzUsuńCzuję się wywołana do TABuLICY. Nie mogę doczekać się tego kagańca oświaty zaciskanego na szyi wyjącym chwilowo do księżyca uczniom. Trzymam kciuki za debiut!
OdpowiedzUsuńA kaganiec to nie na, za przeproszeniem, ryju się zaciska? :D
Usuńsię zaciska, zaciska, ale bezskutecznie;)
UsuńProszę PaniĄ! A Ona mówi brzydkie słowaaaaa!
UsuńWitam pierwsze fanki;)Czytać uważnie, bo będzie kartkówka;)
OdpowiedzUsuńMogę zgłosić nieprzygotowanie?
UsuńJa jak zwykle spiszę od Niej :)
UsuńTo kiedy wymiatamy te kocury zza tablicy? ;)
OdpowiedzUsuń